stef.log

180 sekund do wolności

Jedną z ciekawszych dyskusji prowadzonych obecnie jest kwestia określenia granicy między prawem autora a prawem użytkownika do dzieła czy raczej produktu (może to być utwór, informacja, program, itd.) i zagwarantowaniem praw autorom. Użytkownicy (tzw. zwykli ludzie) przyzwyczajeni do zasady bierz jak i co dają albo nie bierz nic, wydają się być całą sprawą mało zainteresowani – szczególnie, że pomysł jest sprzedawany pod sztandarem walki z piractwem i zapewniania bezpieczeństwa, w dodatku w bardzo skomplikowany sposób.

Każde dobre kłamstwo jest skomplikowane, gdyby takie nie było, zbyt łatwo byłoby je zdemaskować.

DRM ma chronić prawa autorów, jednak tego nie robi. Obecnie czas między udostępnieniem utworu (tylko w wersji chronionej tą technologią) w sklepie iTunes do momentu pojawienia się w sieciach p2p (bardzo często wykorzystywanych przez piratów) to średnio całe 180 sekund, trzy minuty… i czas ten będzie prawdopodobnie ulegać skróceniu z powodu rozwoju technologicznego i upowszechniania się tej metody ochrony.

Czym naprawdę jest DRM? DRM jest elementem większej układanki, kolejnym na drodze do zrealizowania Trusted Computing. Ciekawym wymogiem aby ta idea miała sens, jest jej implementacja sprzętowa na każdym komputerze (nawet w lodówce) – a więc eliminacja z systemu (obiegu informacji, dóbr kultury, oprogramowania) maszyn nie spełniających warunków. Aby chronić skuteczniej niż obecnie jest to konieczność – tylko w zamkniętym systemie jest szansa stworzenia rzeczywistości w której będzie można zabronić oglądania nielegalnych treści – piractwo straci sens. O ile istnieje możliwość że uda się zapewnić wymóg sprzętowej kompatybilności poprzez pewne nasycenie rynku i zaprzestanie tworzenia drugiego gorszego obiegu dla całej reszty, o tyle trudno powiedzieć czy faktycznie rozwiąże to problem piractwa (czy możliwe jest coś komuś pokazać zarazem skutecznie ukrywając to przed nim?). Natomiast stworzy nowy znacznie poważniejszy problem.

W DRM i Trusted Computing, nie chodzi o ochronę tylko o przejęcie kontroli nad rzeczywistością.

Wynikiem traktowania uczciwego użytkownika jak złodzieja jest przeniesienie decyzji o tym co można i co komu wolno a czego nie, do firm produkujących oprogramowanie, które działają w porozumieniu (czy jak kto woli układzie) z wytwórniami muzycznymi, filmów, rządem ChRL, itd. To oni będą mogli zadecydować o tym że program Emule jest nielegalny (bo przecież wykorzystywany przez piratów) i od tego momentu nie będzie możliwości jego instalacji. Na tej zasadzie nielegalne stanie się pewnie również słowo Tiananmen, zatem informacje przestaną być wiarygodne (bo niby jak je zweryfikować?), programy Open Source (mogą być niebezpieczne bo przecież nie są tworzone przez zaufane firmy), itd. O możliwościach (czy raczej ograniczeniach) będzie decydował ktoś inny i nie będzie to sąd ani użytkownik.

Niewiarygodne? Niby dlaczego? Firmy które gotują nam przyszłość zasadniczo różną od teraźniejszości już współtworzą systemy masowego nadzoru i filtrowania treści (w skrócie cenzury) dla internetu, najnowszy z rodziny najpopularniejszych systemów będzie posiadał moduł drugiego obiegu informacji (jeśli np. uzna że film jest piracki wyświetli go w gorszej jakości), zmieniały zasady dostępu do zasobów użytkowników bez ich zgody czy nawet interakcji (np. ograniczano prawo do kopiowania filmów nie podlegającym ochronie prawa autorskiego). Dlaczego miałyby przestać to czynić gdy będą posiadały pełną kontrolę?

Pod hasłami walki z piractwem i tym podobnymi jest wprowadzany system kontroli każdego niemal aspektu życia (komputery już teraz są przecież niemal wszędzie), nad którym jedyną kontrolę będzie sprawował monopol firm które uznały że wolność jest niebezpieczna ponieważ zagraża ich interesom.

DRM, czy szerzej Trusted Computing jest ideą zmonopolizowania rzeczywistości, niedopuszczenia do rozwoju konkurencji czy opozycji, zniewolenia (bo jak inaczej nazwać ubezwłasnowolnienie w celu wykorzystania) w celu powiększenia dochodu, zmiany znaczenia pojęć takich jak prawda, wolność, wiarygodność.

Co można zrobić? Jeszcze nie jest za późno, jednak już najwyższy czas zastanowić się nad tym czy za rok, za 10 lat, nadal od wolności dzielić będzie nas jedynie 180 sekund. Jeśli dojdziesz do wniosku, że ważne są prawda i wolność, nie chcesz żeby ich osiągnięcie zajmowało znacznie więcej niż trzy minuty, możesz rozważyć podpisanie listu otwartego wyrażającego sprzeciw wobec planów wprowadzenia w Polsce skrajnie restrykcyjnych przepisów dotyczących DRM.

Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej:

Jeżeli nie zrobimy nic, prawda może jutro oznaczać coś zupełnie innego. Slogan Truth Happens będzie nic nie wart, na tym straci nie tylko Red Hat ale również, ja, Ty czytelniku i inni nam podobni.

Ostatnia aktualizacja: https://www.splewako.com/log/180-sekund